czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział V Rozmowy przy kolacji

Odpowiedziała jej Diana, która właśnie zeszła ze schodów.
Nie sądzę, aby ta kobieta – wskazała na portret – miała dobry humor, ale nie zakłóci spokoju.
Skąd ta pewność? – zapytała profesor McGonagall.
Boi się, że mnie sprowokuje. Najprawdopodobniej miała do czynienia z wampirami z arystokracji – powiedziała Diana. Wydawała się być lekko zdegustowana.
A cóż w tym takiego przerażającego? – drążyła dalej profesorka, mrużąc oczy.
Diana uśmiechnęła się tylko tajemniczo i wślizgnęła się do kuchni, po czym podeszła do Dumbledore’a.
Zaraz po świętach udam się do Ministerstwa. Jeśli nie wyrażą sprzeciwu, przyjmę cię do Hogwartu – powiedział bez zbędnych wstępów dyrektor.
Na jakich warunkach? – zapytała wampirzyca, obserwując ostatnie przygotowania do kolacji z pewnym rozleniwieniem, które nie uszło uwadze Albusa.
Nie będziesz się żywić ludzką krwią dopóki będziesz uczęszczać do Hogwartu. Jeśli to zrobisz poza nim, bariery cię nie przepuszczą. Natomiast nie wiem, co się stanie, gdybyś spróbowała napić się czyjeś krwi w środku – powiedział spokojnie, ale poważnie, po czym dodał łagodniej: - Wiem, że to będzie trudne, dziecko, ale poradzisz sobie – spojrzał na nią z troską.
Diana cała zesztywniała.
Nie wie pan, o czym pan mówi. Chce mnie pan zagłodzić, dyrektorze? – pytanie wywarczała z nieukrywaną złością. Nikt nie zwrócił na nich uwagi, gdyż dźwięk ten zagłuszył gwar w kuchni.
Zdaję sobie sprawę, że krew zwierząt nie jest tak samo satysfakcjonująca… - mówił spokojnie i łagodnie.
Krew zwierząt nic nie pomoże, Dumbledore – przerwała mu. – Mówiono mi, że nie zrozumiesz. Nie wierzyłam. Naprawdę chcesz, aby po szkole chodził głodny wampir? – W jej głosie złość mieszała się z niedowierzaniem.
Wiem, że proces przestawienia się jest trudny i nieprzyjemny… - mówił już zdecydowanie oschlej, wyraźnie niezadowolony z postawy dziewczyny.
Wampirzyca ponownie mu przerwała, tym razem drwiącym śmiechem.
Nic o tym nie wiesz. – Zamknęła oczy i pokręciła głową. – Nie mniej mój Mistrz życzy sobie, abym poszła do Hogwartu, więc za bardzo i tak nie mam wyboru – powiedziała ze smutkiem. Znów spojrzała na osoby w kuchni. Kilka z nich rzucało w jej kierunku niepewne spojrzenia.
Wierzę, że kiedyś to zrozumiesz – powiedział znów łagodnie, kładąc jej rękę na ramieniu i ściskając ją lekko w pocieszającym geście, po czym odszedł w kierunku Snape’a.
Bardzo w to wątpię – mruknęła wampirzyca do siebie.
W co wątpisz? – zapytał Remus, który podszedł do dziewczyny. Widział, jak poruszyła ją rozmowa z dyrektorem. Sam nie uważał za najszczęśliwszy pomysł zabraniania jej picia ludzkiej krwi, ale rozumiał, czemu wszyscy nauczyciele przy tym obstawiali.
Nieistotne – rzeka cicho. Wydawała się być zmęczona. Westchnęła ciężko, po czym odwróciła się do niego z uśmiechem. – Panie Lupin, chciałam przeprosić za to, iż posłużyłam się pańskim śladem – powiedziała z autentycznym żalem.
Nie szkodzi. Rzeczywiście ciężko do nas trafić, jeśli nie zna się kogoś z Zakonu – powiedział z uśmiechem. – Poza tym, mów mi Remus. Jesteśmy w podobnym wieku, choć na to nie wygląda.
Dziewczyna przewróciła oczami.
Dobrze, ale jeśli ty również uczynisz mi tą przyjemność i będziesz zwracał się do mnie po imieniu. – Było widać, iż wampirzycy bawi zachowanie Remusa.
Cała przyjemność po mojej stronie – odparł.
Mogę zadać ci osobiste pytanie? – powiedziała, lekko ściągając brwi.
Proszę. Nie obiecuję, że odpowiem. – Zastanawiało go to, jakie to pytanie może mieć Diana po zaledwie paru minutach rozmowy.
Wampirzyca już otwierała usta, gdy nagle przesunęła wzrok nad jego ramię. Skrzywiła się i pokręciła z niedowierzaniem głową. Spojrzał w tamtym kierunku. Zobaczył wyraźnie zadowolonego Albusa. Jego oczy wydawały się jeszcze bardziej roziskrzone niż zwykle. Obok niego stała Minerwa zdecydowanie w gorszym nastroju. Mówiła coś wyraźnie czymś poruszona.
Słyszysz ich? – zapytał. Sam próbował coś zrozumieć ze słów Minerwy. Niestety gwar w pomieszczeniu mu to uniemożliwił.
Nie, ale domyślam się, o co chodzi. – Wyraźnie też nasłuchiwała.
Przez chwilę oboje obserwowali, jak Dumbledore z marnym skutkiem próbuje uspokoić swoją zastępczynie. Całym zdarzeniem zainteresował się też Kingsley Shacklebolt. Rosły auror podszedł do dyskutującej dwójki, niestety stanął tak, iż zasłonił widok Dianie i Remusowi. Oboje spojrzeli na siebie, próbując sobie przypomnieć na czym skończyli rozmowę.
Chciałaś o coś zapytać – przypomniał dziewczynie Remus.
Tak. Zastanawiam mnie, czemu wilkołak szuka towarzystwa wampira. Nasze rasy żywią do siebie głębokie animozje nie bez powodu. – Przyglądała mu się uważnie.
Masz niezwykły sposób wypowiadania się – zauważył, dając sobie chwilę do namysłu. Nie był pewien na ile powinien być szczery.
Też byś tak mówił, gdyby uczyła cię osoba, która ostatni raz była w Anglii z trzysta lat temu. Gdyby nie mój brat, który pomógł mi opanować współczesną Angielszczyznę, posługiwałabym się językiem sprzed rewolucji przemysłowej – mruknęła wyraźnie podirytowana.
Remus się roześmiał. Nie wątpił, że mogło być to frustrujące. Kiedy się uspokoił, dostrzegł, że wampirzyca czeka na odpowiedź na swoje pytanie. Westchnął ciężko.
Może dlatego, ze sądzę iż potrzebujesz kogoś, kto zrozumie twoją złość na zakaz picia ludzkiej krwi. Może dlatego, że mam nadzieje, że to ty zrozumiesz mnie. Pewnie też, aby działać jako bufor między tobą a niektórymi mniej entuzjastycznymi członkami Zakonu. – Jego spojrzenie powędrowało do paru osób, które przyglądały się im bardzo nieufnie. – Nie wiem. Pewnie wszystko po trochu i paru innych rzeczy – zakończył, wzruszając ramionami.
Diana uśmiechnęła się do niego szeroko, prezentując swoje wampirze uzębienie.
Jesteś młodym wilkiem, prawda?
Jeśli pytasz, czy dawno temu zostałem przemieniony, to stało się to, kiedy byłem nastolatkiem. – Starał się mówić nadal normalnie, ale w głębi duszy nadal odczuwał żal, że doszło do tego tak wcześnie.
Diana zmrużyła oczy.
Ale nigdy tego nie zaakceptowałeś – bardziej stwierdziła niż zapytała.
Zaakceptowałem – zaczął zaskoczony zmianą nastawiania Diany. Kobieta przerwała mu.
Zaakceptowałeś, że nic się z tym nie da zrobić. Zaakceptowałeś wilkołactwo jako chorobę. Ale nie zaakceptowałeś wilka w sobie jako towarzysza. Brata. – Ostatni fragment powiedziała z wyraźnym smutkiem. – Pewnie nie dopuszczasz go do swojej świadomości poza pełnią.
Oczywiście, że nie – powiedział lekko oburzony tym pomysłem Remus.
Diana pokręciła z rezygnacją głową.
Nawet nie wiesz, ile tracisz. Gdybyś spróbował z nim współistnieć, a nie spychał go do podświadomości, dałoby ci to naprawdę wiele – powiedziała, i zostawiając skonsternowanego Remusa, oddaliła się.
***

Uroczysta kolacja mijała w miłej atmosferze. Diana dużo mówiła, ale wyłącznie nieszkodliwe anegdoty i historyjki ze swojego życia. Przez dłuższą chwilę dyskutowała z Albusem i Filusem Flitwickem o różnorodnych tradycjach Bożonarodzeniowych. Nauczyciel zaklęć zapytał ją nawet o to, jakie tradycje związane z tym świętem mają wampiry. Diana roześmiała się głośno.
Nie posiadamy takich. Według wszystkich religii chrześcijańskich wampiry są przeklęte. Nieliczni z nas, którzy wierzą, zachowują tradycje regionu, z którego pochodzą – powiedziała nadal rozbawiona.
Mimo starań co poniektórych, aby zachować dystans, wampirzyca z każdym zamieniła chociaż parę słów.
Kiedy wszystko zaczęło się kończyć i większość osób zbierała się do wyjścia, Dumbledore podszedł do Diany.
Do ministerstwa udamy się zaraz po świętach, więc jeśli byś zechciała do tego czasu pozostać gościem tutaj, to nie będzie problemu – zaproponował. – Na pewno będzie ciekawie i bez problemu przedyskutujemy wszystko co pozostało niejasne – przekonywał ją, kiedy dziewczyna nie udzieliła odpowiedzi.
W sumie to zaproszenie jest mi bardzo na rękę. W tym okresie nie bardzo pasuje mi atmosfera mrocznego zamku pana Riddle’a i nie sądzę, aby mój dom pod Londynem był już gotowy – przyznała szczerze. – Ale nie mogę przyjąć tego zaproszenia od Pana. Z tego co wiem, ten dom należy do pana Blacka – powiedziała to lekko, ale uważny obserwator mógłby wychwycić nutki oburzenia.
Syriusz zgodził się, aby jego dom rodzinny służył jako Kwatera Główna i na pewno chętnie będzie cię gościł, zwłaszcza, że przyniosłaś mu taki prezent. – Oczy Dumbledore’a iskrzyły się jak zawsze, ale w kącikach ust można było dostrzec napięcie.
Zapewne ma pan rację, niemniej… - zawiesiła głos.
Albus westchnął ciężko. Dziewczyna była bardzo ostrożna względem niego. Było to dość dziwne, zważywszy, że nie zachowywała się tak w stosunku do innych członków Zakonu, wręcz przeciwnie. Nawet z Remusem odbyła dość przyjazną rozmowę, mimo iż ten jest wilkołakiem, a za tym jej naturalnym wrogiem.
Rozejrzał się za właścicielem domu. Syriusz wraz z Remusem stali przy drzwiach i rozmawiali.
Remus, co ci szkodzi zostać na noc? – Dumbledore usłyszał błagalny głos Blacka. To podsunęło mu pewien pomysł.
Syriuszu, możesz osobiście zaprosić pannę Star do pozostania twoim gościem na okres świąt – uśmiechnął się z odrobiną politowania. – Najwyraźniej ta młoda dama hołduje starym zwyczajom i uważa, że nie jestem właściwą osobą, aby jej składać takie propozycję.
Oczywiście – powiedział Syriusz, po czym odwrócił się do Remusa. – A ty nie waż się wychodzić zanim na skończymy tej rozmowy. – Posłał ostrzegające spojrzenie w stronę przyjaciela.
Lupin roześmiał się cicho, a kiedy Syriusz się oddalił, uśmiechnął się przepraszająco do dyrektora.
Wybacz, Albusie, ale wolałbym wykorzystać okazję – wyszeptał.
Szczerze powiedziawszy również chciałbym cię prosić, abyś został – powiedział dyrektor.
Dlaczego mam zostać? – zapytał zdziwiony.
Chciałbym, abyś miał oko na pannę Star. – Nagle stał się poważny.
To nie jest dobry pomysł. Wampiry bardzo wysoko cenią swoją prywatność i nienawidzą być szpiegowane. – Remusowi nie podobał się ten pomysł.
Nie proszę cię, abyś ją śledził, ani nic z tych rzeczy, ale panna Star spędzi tu parę dni. Wolałbym, aby ktoś na nią uważał. Słyszałeś, co powiedziała, może nie chcieć wybaczyć zniewagi. Głupi żart panów Weasleyów może zostać źle odebrany – tłumaczył już drugi raz dzisiaj. – Poza tym jeśli postanowi wyjść, ktoś zupełnie nieświadomie może być dla niej nieprzyjemny, lub co gorsza, ktoś rozpozna w niej wampira i zaatakuje. Nie mam złych intencji wobec niej – zawahał się. – Prosiłem już o to Severusa, ale był bardzo niechętny. – przyznał Albus. – Choć ostatecznie się zgodził. – dodał.
Oczywiście stwierdzenie, iż Mistrz Eliksirów był niechętny, było niedopowiedzeniem roku. Wyraźnie mu powiedział jak niemożliwe jest to zadanie, a następnie jakie może mieć konsekwencje zarówno dla szpiega, jak i całego Zakonu. Niepokojące było, że Minerwa, która przypadkowo usłyszała ich rozmowę i poparła Severusa. Żadne nie uznało jego argumentów.
Severus zostaje w Kwaterze?! – Remus podniósł nieco głos. Był zaskoczony tym z wielu powodów. Po pierwsze zastanawiało go to, jak dyrektor przekonał Snape’a, aby pozostał na Grimmanuld Place. Po drugie jeśli Syriusza i Severusa zostawi się chociażby na chwilę samych, na pewno się pokłócą. A wampiry były niezwykle zsolidaryzowane. Nigdy nie pozwalały sobie na okazanie jakichkolwiek konfliktów postronnych osobom. Remus zastanawiał się, czy dyrektor zdaje sobie sprawę, jak niekorzystnie w oczach wampirzycy będą wyglądać takie wewnętrzne kłótnie.
Dobrze, zostanę i będę mieć na nią oko na tyle, na ile będzie to możliwe. – A przede wszystkim postaram się utrzymać pewną dwójkę możliwie najdalej od siebie, dodał w myślach. Nie podobała mu się cała ta sytuacja.

Cieszę się bardzo – powiedział Albus z zadowoleniem. 

sobota, 5 lipca 2014

Rozdział IV Między młodzieżom

Uczniowie Hogwartu tym razem bez żalu opuścili naradę. Poszli do sypialni, gdyż Hermiona wzięła na poważnie słowa dyrektora i zamierzała przedstawić Dianie cały materiał od pierwszego roku.
Jak się wkrótce okazało, wampirzyca opanowała prawie każde zaklęcie, które szło wykorzystać w walce. Niektóre proste zaklęcia takie jak Accio lub Wingardium Leviosa wykonywała instynktownie, nie znając inkantacji. Natomiast obce było jej Lumos czy Silencio. Hermiona natychmiast wzięła pergamin i zaczęła spisywać w jakich dziedzinach Diana ma największe zaległości. Szybko okazało się, że najwięcej braków wampirzyca miała w numerologii, historii magii, astronomii, zielarstwie oraz eliksirach. Zwłaszcza to ostatnie było obce dziewczynie, gdyż jak powiedziała, dla wampira krew jest eliksirem uniwersalnym. Za to z obrony przed czarną magią, starożytnych runów i transmutacji mogła już dziś przystąpić nie tylko do SUMów, ale i owutermów. Z reszty przedmiotów miała tylko niewielkie braki. Wampirzyca z góry podziękowała za Wróżbiarstwo i Mugoloznawstwo.
- O wampirach nie da się wróżyć i oni sami nie mogą wróżyć – wyjaśniła im, gdy zapytali, dlaczego rezygnuje z tych przedmiotów. – Sprawdzono to wielokrotnie. Nawet gdy ktoś zwiąże swój los z wampirem przepowiedzenie jego przyszłości będzie niemożliwe – uśmiechnęła się przebiegle. – Co do Mugoloznawstwa, przed przemianą byłam mugolką. Nie widzę potrzeby nauki tego przedmiotu.
- Jesteś mugolką i rozmawiasz z Sam-Wiesz-Kim? – zapytał zaskoczony Ron. Oczy miał szeroko otwarte, co zrobiło nieco komiczne wrażenie.
Harry skrzywił się na przypomnienie o tym z kim zadaje się wampirzyca.
- Byłam mugolką – wyraźnie podkreśliła pierwsze słowo. – Teraz jestem Draculiną. A jeśli chodzi o twoje pytanie, to nikt mnie o rodowód nie pytał – powiedziała, wzruszając niedbale ramionami.
Ginny zachichotała.
Choć teoretycznie rozmawiali o lekcjach, to Diana w taki sposób prowadziła rozmowę, że wszyscy brali w niej udział, co chwilę śmiejąc się i żartując. Nawet Harry który był dość powściągliwy, jednak gdy rozmowa zeszła na quidditch i on włączył się do dyskusji. Wampirzyca była bardzo zainteresowana lataniem i skomplikowanymi manewrami, ale sama gra nie wzbudzała w jej entuzjazmu.
Ponieważ Diana, podobnie jak bliźniacy, mogła używać magii poza szkołą, postanowili pokazać jej parę zaklęć. Kolejnym zaskoczeniem było, kiedy Diana powtórzyła je bez różdżki.
- Łał – skomentował Ron, gdy wampirzyca zamieniła krzesło w rysia.
- Nie potrzebujesz różdżki? – zapytała Hermiona. Diana wzruszyła ramionami.
- Nigdy nie miałam różdżki w dłoni. Mój brat, który do tej pory uczył uznał, że poradzę sobie bez niej.
Wampirzyca poruszyła się niespokojnie, kiedy wszyscy wlepili w nią spojrzenie.
- Coś nie tak? – zapytała, wyraźnie spięta.
Pierwsi otrząsnęli się bliźniacy.
- Kim jest twój sadystyczny braciszek? – zapytali, szczerząc się. Diana zmarszczyła brwi.
- Czemu sadystyczny? Znaczy… nie przeczę, że jest sadystą, ale dlaczego tak myślicie?
- Różdżka pomaga skupiać magię. A sama posiadając magiczny rdzeń, zmniejsza siłę, jakiej trzeba użyć do zaklęcia – wyjaśniła Hermiona, domyślając się, o co chodziło bliźniakom.
- Draculini nie potrzebują niczego, co miałoby takie działanie. Koncentracja wiąże się z samokontrolą, a ona musi być u nas nienaganna. Inaczej byłaby zagrożona każda osoba, która się skaleczy w naszym towarzystwie – zamyśliła się na chwilę – co do drugiej sprawy, cóż… jesteśmy bardzo silni magicznie. Przy regularnych posiłkach wręcz musimy zużywać dużo magii, inaczej narasta w nas do takie stopnia, że staje się to niebezpieczne – oznajmiła.

Chwilę jeszcze rozmawiali, ale już nikt nie powrócił do tematu brata Diany.
____________________________________________________________________________

Rozdział króciutki, ale nie nadawała się do połączenia z innymi. W zamian postaram się pośpieszyć za następnym. Oczywiście tu wiele zależy od Dusi która jest aniołkiem, który zajmuje się przepisywaniem moich rękopisów. Duszek nadal nieobecna przebywa w sanatorium, więc mogą pojawić się błędy.
Elly co do poprzedniego rozdziału (i w sumie trochę tego też) ja na początku też inaczej zaplanowała reakcje Harrego, ale Duszek zadała mi pytanie jakbym zareagowała, gdyby to przede mną stanęła osoba która zna i nie dyskredytuje zabójcy moich rodziców, a dodatkowo miałam bym piętnaście lat.

Obserwatorzy