czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział I Niezapowiedziany Gość

Była Wigilia Bożego Narodzenia i prawie wszyscy członkowie Zakonu byli już obecni na Grimmauld Place 12. Nieobecny miał być tylko Alastor Moody. Z rozpoczęciem świętowania czekano tylko na przybycia Dumbledore’a. Pan Weasley, który dopiero co wyszedł za szpitala siedział przy stole. Panowała wesoło świąteczna atmosfera i tradycyjna krzątanina, towarzysząca przygotowania do uroczystej kolacji. 
Harry wraz z Ronem usiedli na parapecie okna na półpiętrze. Przez szybę obserwowali jak świeży śnieg powoli pokrywa zaniedbany placyk. W pewnym momencie na ulicę weszła dziewczyna, niosąca koszyk. I pewnie nie zwróciłoby to ich uwagi, gdyby nie fakt, że miała na sobie tylko lekką sukienkę na ramiączkach. Sytuacja stała się jeszcze dziwniejsza, gdy dziewczyna popatrzyła się na dom z numerem jedenaście, a następnie trzynaście. Chwile stała, obserwując na zmianę oba budynki, po czym usiadła na zdewastowanej ławce.
- Co ona tam robi?- zapytał Ron.
- Siedzi - odpowiedział Harry, nawet nie zastanawiając się co mówi. Skupił się na dziewczynie. Ocenił jej wiek na około siedemnaście lat.
- Zauważyłem – powiedział kąśliwie Ron – ale ja się pytam, co ona w ogóle tutaj robi?
- A skąd niby ja mam to wiedzieć? - zapytał zaskoczony Harry.
Dziewczyna nadal siedziała, strzepując tylko śnieg ze swoich długich do pasa blond włosów.
- Co robicie? – Harry aż podskoczył, gdy nagle obok aportowali się bliźniacy.
- Tam siedzi dziewczyna. I ma na sobie tylko cienką sukienkę – wyjaśnił usłużnie braciom Ron. – Na ramiączkach – podkreślił.
Bliźniacy wyjrzeli przez okno. 
- Ładna – powiedział jeden z nich. 
- Nawet bardzo – dodał drugi.
- Tak, ale zobaczcie, jak jest ubrana. Mamy przecież zimę – rzekł Ron, wyraźnie poruszony tym faktem.
– Szkoda, że nie możemy jej zaprosić – mruknęli jednocześnie bliźniacy.
- Co tutaj się dzieje, że nie można przejść. – Wszyscy natychmiast obrócili się w stronę pytającego.
Severus Snape przyglądał im się z dezaprobatą. Wszyscy byli mocno zaskoczeni, gdy Mistrz Eliksirów przyjął zaproszenie na wspólne świętowanie. 
Któryś z bliźniaków wskazał na okno. Snape przecisnął się do niego i spojrzał na zaśnieżoną ulice. Kiedy dostrzegł dziewczynę, zbladł gwałtownie. 
- Niemożliwe - warknął i szybko zszedł do kuchni, gdzie zebrali się członkowie Zakonu. - Niech ktoś natychmiast wezwie Dumbledore’a. - usłyszeli jeszcze z dołu jego głos.
* * *
- Jesteś pewien, Severusie? - zapytała Molly Weasley. - Ona nie wygląda groźnie. – Parę osób jej przytaknęło.
- Wiem, co mówię. Ona była z Czarnym Panem - powiedział zirytowany Snape. Te pytanie zadano mu po raz piąty.
Członkowie Zakonu oraz goście nerwowo oczekiwali pojawienie się Dumbledore’a, uważnie obserwując nieświadomą, że ją obserwują. Siedziała spokojnie na zniszczonej ławce. Mimo nieodpowiedniego jak na tą porę roku stroju, nie było widać, aby marzła. Nikt nie miał pomysłu skąd dziewczyna wiedziała, że są akurat tutaj, a Snape nie mówił zbyt wiele, gdyż jak stwierdził Albus kazał zachować to w tajemnicy. 
- Moi drodzy. – Od okien oderwał ich głos oczekiwanego dyrektora.
Wszyscy zaczęli od razu zadawać pytania, jeden przez drugiego tak, że nie dało się nic zrozumieć. Dumbledore podniósł ręce, prosząc o ciszę.
- Co się takiego stało? – zapytał, jak zwykle pogodny starzec.
Wszyscy spojrzeli na Severusa, który wszczął alarm. 
-  Dyrektorze, to jest Diana Star, o której już panu mówiłem. Ta, która zjawiła się trzy tygodnie temu - powiedział z naciskiem Snape. 
- Jesteś pewien? - Na twarzy Dumbledore’a pojawił się niepokój.
- Tak – odpowiedział Mistrz Eliksirów, zdenerwowany już tym całym dopytywaniem.
- Albusie, nie uważasz, że należą się nam jakieś wyjaśnienia - odezwała się profesor McGonagall. Parę osób ją poparło. 
Stary czarodziej westchnął, po czym zabrał głos. 
- W trakcie letnich wakacji skontaktowałem się z przedstawicielem  wampirów. - W kuchni rozszedł się pomruk zaskoczenia. Nikt, poza Severusem, nic o tym nie wiedział. – Voldemort zrobił to samo – kontynuował Dumbledore, nie zwracając uwagi na zgromadzonych. – Zostałem miło przyjęty i wysłuchany. Na koniec obiecano mi,  że przekażą moją prośbę o pomoc, ale dopóki nie otrzymają wyraźnych instrukcji od swoich przywódców zachowają neutralność. Podobną odpowiedź otrzymał Voldemort. Od tamtego czasu nie odzywali się, aż do pierwszych dni grudnia, gdy zjawiła się panienka Star – zakończył dyrektor Hogwartu.
- Diana powiedziała Czarnemu Panu, że została przysłana, aby ocenić, po której stronie lepiej opłaci się stanąć jej gatunkowi - wtrącił Snape.
- Przecież to oczywiste - rzucił Syriusz. – Jeśli wygra ten gad, pozwoli im robić co tylko zechcą.
- Niekoniecznie – zaoponował Severus. – Wampiry nie są tak krótkowzroczne jak ty Black. Potrzebują ludzi, aby żyć, więc nie w smak im masowe mordy – uśmiechnął się ironicznie, zauważając zmieszanie u co poniektórych, gdy to mówił. – Poza tym, żywią się głównie mugolską krwią. Dążenie Voldemorta do usunięcia mugoli raczej im nie pasuje – dodał kąśliwie.
- Skąd to wiesz Snape? – zapyta zirytowany Syriusz.
- Zgadnij, Black – spojrzał na niego ironicznie. – Może od wampirzycy, która czeka za drzwiami?
- Ciągnie swój do swego co? – odgryzł mu się Syriusz.
Snape uniósł brwi ze zdziwienia, po czym uśmiechnął się szyderczo. 
- Black, nie spodziewałem się po tobie tak wysublimowanego komplementu.
Niektórzy spojrzeli na Mistrza Eliksirów dziwnie, nie rozumiejąc o co mu chodzi. 
- W każdym bądź razie. – Dumbledore przerwał zaległą ciszę. - Wampiry w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat nie sprawiły nikomu kłopotów. Przyczynił się za to do rozwiązywania niektórych lokalnych problemów – wyjaśnił rzeczowo dyrektor. 
- Więc co zrobimy? – zapytał niezadowolony Syriusz.
- Sądzę, że najlepiej będzie zaprosić ją do środka i przekonać się, co ją sprowadza - odparł spokojnie dyrektor.
- Co? Pan chyba żartuje! - krzyknął oburzony Łapa, a wielu innych go poparło.
- Niestety, ale muszę zgodzić się z Blackiem, to nie jest zbyt rozsądne. – Severus, mimo iż poznał już trochę dziewczynę, miał też pewne wątpliwości.
- A ja uważam, że dyrektor ma racje - wtrącił Remus. - Jeśli chcemy ich pomocy, powinniśmy okazać im szacunek i choć minimalne zaufać – próbował przekonać wszystkich Lupin. Sam miał mnóstwo powodów, aby unikać kontaktu z wampirami, ale trochę lepiej je rozumiał niż inni. – Ona i tak już wie, gdzie mieści się kwatera. Różnica będzie, że ją zobaczy – nalegał mężczyzna.
- Ona wstaje – krzyknął Ron. 
Dumbledore rozejrzał się po wszystkich i westchnął. 
- Czy jeszcze ktoś ma coś do dodania? - zapytał grzecznościowo. Wiedział, że większość ma inne zdanie, ale bez argumentów mu się nie przeciwstawią. Ostatecznie to on był Strażnikiem Tajemnicy tego miejsca. – Severusie, zabierz uczniów na górę i poczekajcie tam. - Może zamierzał zaryzykować tajność głównej kwatery, ale nie chciał narażać Snape'a bardziej niż to było konieczne.
- To zupełnie zbędne, ona już wie, że jestem szpiegiem - powiedział zrezygnowany Severus.
Na chwilę zapadła cisza.
- Ej, ona odchodzi – krzyknął ponownie Ron.
Nie mając czasu na roztrząsanie słowa Mistrza Eliksirów, Dumbledore wyszedł na zewnątrz, aby porozmawiać z przybyłą. Przez okno wszyscy przyglądali mu się uważnie, gotowi interweniować na najmniejszy znak.
- Dobry wieczór - zwrócił się do dziewczyny z dobrotliwym wyrazem twarzy.
- Dobry wieczór. Albus Dumbledore jak mniemam - odpowiedziała z uśmiechem. Miała niespotykane intensywnie fioletowe oczy.
- Zgadza się – potwierdził. - A ty jesteś Diana Star?
- Tak – odparła, po czym spojrzała na miejsce, gdzie łączyły się dom jedenasty z trzynastym. 
– A jednak trafiłam - mruknęła z nutą satysfakcji.
- Właśnie zastanawia mnie, co cię tu sprowadza? – powiedział dobrotliwie Albus.
- Masa powodów, ale najważniejszy to polecenie mojego Mistrza – odpowiedziała bardzo poważnym tonem. – Kiedy pięć miesięcy temu do dwójki wampirów baronów, władającymi hrabstwami Highland i Moray, skierowano prośbę o pomoc dwie walczące o Wielką Brytanie strony, zaczęto dyskutować o naszym udziale w tej wojnie – skrzywiła się lekko, jakby z niesmakiem. – Zdania wśród naszych hierarchów są bardzo podzielone, zarówno jeśli chodzi o sam udział, jak i wybór strony, którą powinniśmy poprzeć. Mój Mistrz stwierdził, że nie wypowie się dopóki nie pozna sytuacji z relacji zaufanej i obiektywnej osoby. W tym celu przysłał mnie. – Uśmiechnęła się szelmowsko, lecz na swój sposób uroczo. – Muszę zaznaczyć, że decyzja mojego Mistrza będzie wiążąca dla całego gatunku – dodała, na koniec poważniejąc.
- Czy mogę wiedzieć, dlaczego najpierw skontaktowałaś się z Voldemortem? – zapytał rzeczowo. Zastanawiał się też, kim może być jej Mistrz, że ma taką władzę.
- Ponieważ łatwiej mi było się z nim skontaktować niż z panem - powiedziała Diana, jakby było to coś oczywistego.
-  Jakoś nie mogę w to uwierzyć - wyraził swoją wątpliwość. Przecież się nie ukrywał. Był dyrektorem Hogwartu i prawie zawsze można było go tam zaleź.
- Och, oficjalnie to ja mogłam się z panem spotkać, ale nie o to mi chodziło. Poza tym, czy bariery szkoły by mnie przepuściły? – uniosła brwi pytająco.
Dumbledore zdał sobie sprawę, że istotnie to mogłoby stanowić problem, lecz nadal nie wyjaśniało, czemu nie wysłała chociaż sowy z prośbą o spotkanie. 
- Poza tym, łatwiej wytropić śmierciożercę niż członka Zakonu, którego można śledzić. Nie macie żadnego znaku rozpoznawczego – uśmiechnęła się nieco kpiąco na te nawiązanie – ani oficjalnej listy ich członków. Ciężko było zdobyć pewność, że dana osoba należy do Zakonu, aby potem za nią podążyć – zakończyła wyjaśnianie.
- A jak ci się w końcu udało? - Dumbledore chciał jak najszybciej naprawić ten błąd w zabezpieczeniach.
- Macie w swoich szeregach wilkołaka. – Przy ostatnim słowie jej głos drgnął. – Dostałam informacje, że jeden z nich może należeć do Zakonu, później wyczułam go w kilku miejscach, gdzie prowadziliście swoje działania, i podążyłam jego śladem. Ale nie musi się pan tym martwić, poza wampirem nikt nie da rady tego powtórzyć.
To nie do końca uspokoiło Dumbledore’a, lecz przynajmniej miał trochę czasu na rozwiązanie tego problemu. 
- Nie jest ci zimno? – zawahał się. To było błahe pytanie, ale ciekawiło go.
- Nie w ludzkim pojęciu. – Wzruszyła ramionami. –  Jednakże przebywanie na mrozie jest dla mnie nieprzyjemne - dodała.
- Więc dlaczego się tak ubrałaś? – Albus uniósł brwi w pytającym geście.
- Liczyłam, że zwrócę waszą uwagę. Nie wiem, gdzie dokładnie macie swoją siedzibę. Ślad urywa się na tym placyku między domem jedenastym a trzynastym, ale nie prowadzi do żadnego z nich. – Znów spojrzała na miejsce, gdzie łączą się domy, mrużąc oczy. Po chwili pokręciła przecząco głową. – Wasze zabezpieczenia są doskonałe. Mimo iż wiem, że tam się coś znajduje, nie potrafię dostrzec najmniejszego śladu. Gratuluję. – Wampirzyca lekko skinęła głową na znak szacunku.
- W taki wypadku pozwól, że pokarzę ci to, czego nie widzisz. – Dumbledore uśmiechnął się dobrotliwie. –  Zapraszam cię na Grimmauld Place 12 – powiedział po chwili, gestem ręki wskazując na drzwi.
Choć Diana się nie odezwała, było widać, że jest mocno zaskoczona. 
- Coś nie tak? – zapytał Albus, kiedy dziewczyna nie ruszyła się.
- Spodziewałam się ukrytych drzwi lub czegoś podobnego, a nie całego budynku. – W jej głosie słychać było podziw.
Albus pozwolił sobie na mały uśmiech zadowolenia. Zaproponowała dziewczynie ramię i poprowadził ją do drzwi. Kiedy weszli do środka, wampirzyca znalazła się pod ostrzałem nieprzyjaznych spojrzeń. Choć starała się to ukryć, dyrektor Hogwartu dostrzegł, że jest speszona i nieco zdenerwowana.
- Dobry wieczór - przywitała się Diana.
Odpowiedział jej pomruk mniej lub bardziej wyraźnych powitań. Nikt jednak nie zaprosił jej dalej.
- Przepraszam, czy są tu może panowie Black i Lupin? – zapytała, zaskakując prawie wszystkich. Tylko Snape miał pewne przeczucie, które wcale mu się nie podobało. 
Black, który stał naprzeciw wampirzycy, zrobił pół kroku do przodu. 
- Słucham – odezwał się, a w jego głosie słychać było wyzwanie. 
Po chwili u jego boku stanął Lupin. Kiedy Diana na niego spojrzała, coś nieokreślonego błysnęło w jej fioletowych oczach.
- To dla panów – powiedziała i podała koszyk Syriuszowi.
Łapa wyjął różdżkę, po czym sprawdził koszyk zaklęciem, i gdy nic nie wykazało, otworzył go. Przez chwile patrzył marszcząc brwi, a potem nagle w głębokim szoku upuścił koszyk i z otwartymi ustami zaczął kręcić przecząco głową. 
Koszyk nie spadł jednak więcej niż cal, gdyż dziewczyna go zatrzymała. Nic nie powiedziała, nie użyła różdżki, nie wykonała nawet najmniejszego gestu, tylko intensywnie wpatrywała się w koszyk. I choć było to proste zaklęcie, aby wykonać je w taki sposób, trzeba było być niezwykle biegłym w sztuce magicznej. 
- Na Merlina, co tam jest? – zapytał Remus, biorąc koszyk i zaglądając do środka. On również na początku wydawał się nie rozumieć, co widzi, ale po chwili i u niego można było dostrzec szok – Glizdogon – wszeptał pobladły.
Wszyscy spojrzeli na Diana. Wampirzyca tylko wzruszyła ramionami. 
- Nadepnął mi na odcisk, ale najpierw się przechwalał jaki to był sprytny. Nie wiedział tylko, że wampiry wyższych klas brzydzą się zdrady. Zwłaszcza przyjaciół. - W oczach wampirzycy było widać mieszankę nienawiści i pogardy tak skondensowaną, że aż przerażała. - Chciałam go zabić, ale uznałam, że lepiej będzie to rozwiązać inaczej - powiedziała beznamiętnie. 
- Syriuszu, teraz wreszcie będziesz wolny - powiedział Harry z nieskrywaną radością.
Wampirzyca zmierzyła nastolatka oceniającym spojrzeniem. Nie było wątpliwości, że od razu rozpoznała złotego chłopca.
- Też tak myślę – mruknęła. – Sądzę, że powinniśmy omówić parę spraw. Chętnie odpowiem też na wszystkie pytania – powiedziała spokojnie, zmieniając temat.
Dumbledore rozejrzał się po zebranych. Członkowie Zakonu nadal byli ostrożni, ale wampirzyca zdobyła ich przychylność. To sprytne i przemyślane zachowanie dało do zrozumienia Albusowi, jak potężnym sprzymierzeńcem bądź wrogiem może być sama panna Star.
- To niegrzecznie trzymać gościa w holu – powiedziała Molly Weasley. – Przejdźmy może do kuchni.
Kiedy wszyscy skierowali się do zamierzonego celu, powstało małe zamieszania.
- Dziwne, że portret pani Black się nie odezwał – powiedział zaskoczony jeden z bliźniaków.
Nikt nie dostrzegł jednak lekkiego skrzywienia ust Diany.

2 komentarze:

  1. Aż dziw, że tylko ja będę znała tożsamość Twojego Duszka :)
    Będzie mi bardzo miło, gdybyś zechciała, abym była Twoim drugim pomocnikiem, takim Aniołem Stróżem:) Chcę się zgłosić na ochotnika do przepisywania Twoich rozdziałów na komputer. To dla mnie nie będzie problem, gdyż potrzebuje dużo pisana na komputerze, by wejść wprawę. Przy okazji poprawię Ci rozdział, jeśli chodzi o błędy odnoście literówek i przecinków, bo masz tego sporo. Jeśli się zgodzisz, to sprawdzę ten obecny, aby wyglądał on bardziej estetyczniej i przyciągnęło to uwagę czytelników :)
    A propo uwagi czytelników. Oczywiście zareklamuję Twojego bloga u siebie, lecz kiedy to nastąpi, trzeba też Ci zmienić wygląd bloga i zmienić szablon, aby czytelnicy po wejściu na Twojego bloga zostali na dłużej. Wiesz mi, sama treść nie pozwoli Ci przyciągnąć czytelników, wygląd też jest bardzo ważny, dlatego proponuję Ci stronę: http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/. Tam znajdziesz sporo szablonów Fantastycznych oraz Potterowskich, idealnie skomponuje Ci się z opowiadaniem :) Pomogę potem w stawieniem na bloga ;)
    I takie pytanko? Będziesz chciała stworzyć zakładkę z Bohaterami? Bo jeśli tak, to mogę pokombinować i stworzyć dla Ciebie zdjęcia postaci. Nie będzie to problem. No chyba, że nie planujesz czegoś takiego, to nie będę się narzucała.
    Proponuje jak na razie ze spraw technicznych usunąć kod obrazkowy z komentarzy, bo to też zniechęca [Ustawienia-> Posty i Komentarze -> Przełączasz na "Nie" przy weryfikacji obrazku]. No i zmień od razu na 1 przy ilości postać ;)
    W razie wszelakich pytań odnoście blogspota pisz do mnie śmiało, na e-maila, blogu, obojętnie^^ Służę pomocą i mogę być Twoim Aniołem Stróżem :) Co Ty na to, droga Darmir?

    Pozdrawiam, Dusia ;)
    [pogromca-smierci-sm]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo mnie zaciekawił. Szczególnie zachowanie wampirzycy. Wydaje mi się, że w pewien sposób albo jest spokrewniona z Blackami albo wcześniej była czarownicą? Mam takie przypuszczenia, ponieważ szczerze dziwi mnie fakt, że portret pani Black, który zawsze ma tyle do powiedzenia, był cicho. :) Kocham wampiry i wszystko co jest z nimi związane. Mam nadzieję, że się dogadają z Dumbledor'em. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam,
    Claudie

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy